Świeży kierowca na drodze

Młody człowiek zdaje egzamin na prawo jazdy. Wybiega szczęśliwy z auta. Całuje egzaminatora z radości i pędzi to uczcić. Niedługo później często pojawia się pierwszy samochód. Jeśli zdajemy egzamin jako osoba dojrzała, to pół biedy. Jeśli jednak jest to świeżo upieczony osiemnastolatek, zbyt duża euforia może skończyć się tragicznie. Młody człowiek zabiera znajomych na przejażdżki, przyjeżdża samochodem na imprezy i spotkania towarzyskie i na okrągło podwozi ludzi. Jeśli jest to osoba rozsądna, to nie należy się martwić. Jednak większość osiemnastoletnich kierowców stawia jednak na lans, który kończy się w rowie albo na drzewie. Nie przejmuj się, kiedy gaśnie Ci samochód i nie ruszaj wtedy z piskiem opon, żeby za chwile wejść w zakręt 150 na godzinę. Nauczysz się. By dobrze prowadzić samochód potrzeba długich lat praktyki.

Po co zwalniać?

Teoretycznie dzięki większej prędkości czasem można uniknąć wypadku. Jest to bowiem zdarzenie losowe. Jeżeli przy 50 na godzinę mieliśmy stłuczkę z innym autem, to być może jadąc 80 na godzinę uniknęlibyśmy tej kolizji. Nie byłoby bowiem takiej sytuacji na drodze w tym czasie, kiedy byśmy jechali. Jednak działa to także w drugą stronę. Jeżeli jedziemy 90 na godzinę możemy się znaleźć w samym centrum zderzenia. Najlepszym możliwym wyjściem jest dostosować prędkość do warunków na drodze. Wiadomo, że przy suchej nawierzchni i prostej drodze nikt nie będzie jechał 50km/h.

Czy ciężarówki są groźne?

Nie bez powodu niedawno było głośno o kampanii TIRy na TORy. Trasy pełne wielkich aut przez cały tydzień utrudniają podróż. Niejednokrotnie na ulicach mamy do czynienia z sytuacją kiedy jedna wielka ciężarówka wyprzedza inną. Wyprzedzają także autobusy i nawet auta osobowe. Widok takiego samochodu przed sobą, jadącego perfekcyjnie na czołówkę może nas przyprawić o mdłości. Tym bardziej, że często kierowcy nie wykonują manewru wyprzedzania w dogodnych warunkach, a na zakrętach, czy podwójnej ciągłej linii. Pamiętaj żeby zachować szczególną ostrożność. Ponad to dobrze jest dowiedzieć się jak reagować w takiej sytuacji.

Cofaj aż poczujesz – czyli co robić w razie kolizji

Zwykle wzywanie policji nie jest najlepszym pomysłem. To raczej ostateczność konieczna przy niemożliwym dogadaniu się z współtwórcą kolizji. Sytuacja zmienia się jeśli są ranni. Wtedy naszym obowiązkiem jest wezwanie policji. Ucieczka też nie jest mądrą opcją. Sprawdź, czy nikomu nic się nie stało. Jak najszybciej usuń z drogi blokujące ją pojazdy. Włącz światła awaryjne i oznakuj trójkątem ostrzegawczym miejsce kolizji odpowiednio wcześniej. Tak, by inni kierowcy mogli zareagować i minąć Cię odpowiednio wcześnie. Obie strony powinny podać swoje dane i numery polisy OC na żądanie poszkodowanego. Jeżeli sprawca przyznaje się do winy obecność policji jest zupełnie zbędna. Wypisujemy wtedy oświadczenie o winie i udajemy się do ubezpieczyciela. Dobrze mieć dwa wydrukowane egzemplarze w aucie, gotowe do wypełnienia.